Bezrobocie w regionie powoli rośnie, a mieszkańcy skarżą się, że o stabilne zatrudnienie coraz trudniej. Choć tegoroczne, jubileuszowe Targi Pracy Powiatu Zgierskiego przyciągnęły tłumy – zarówno uczniów, jak i bezrobotnych – to rozmowy z uczestnikami pokazują jedno: rynek pracy w Polsce lokalnej przechodzi poważny kryzys.
Tłumy na targach, ale pracy brak
Dziesiąta edycja powiatowych targów, zorganizowana przez Powiatowy Urząd Pracy w Zgierzu, miała być miejscem spotkania pracodawców, instytucji szkoleniowych i osób poszukujących zatrudnienia. Na hali nie brakowało stoisk dużych sieci handlowych, firm produkcyjnych czy służb mundurowych.
– „Jesteśmy bardzo mile zaskoczeni, że tak dużo osób przybyło. Cieszymy się, że zainteresowanie jest tak duże, bo to dowód, że ludzie chcą pracować i się rozwijać” – mówiła jedna z organizatorek wydarzenia.
Jednak za optymistycznymi wystąpieniami kryją się historie ludzi, którzy od miesięcy nie mogą znaleźć pracy – mimo że, jak słyszymy w mediach, rynek wciąż potrzebuje rąk do pracy.
„Szukam już dwa miesiące. Nikt nie oddzwania”
Jeden z uczestników, 37-letni mężczyzna, opowiada, że od dwóch miesięcy bezskutecznie szuka zatrudnienia jako magazynier.
– „Ostatnio miałem jedną ofertę, ale wciąż przekładają rozmowę. Mówią, że się odezwą – i cisza. Gdyby nie rodzice, byłoby ciężko” – przyznaje.
Inna rozmówczyni, starsza kobieta z długoletnim doświadczeniem biurowym, mówi bez ogródek:
– „Szukam pracy od trzech miesięcy. W internecie większość ogłoszeń jest nieaktualna, albo nikt nie odpowiada. Dla osób po sześćdziesiątce to prawie niemożliwe”.
Młodzi też bez szans
Paradoksalnie – nie tylko starsi mają problem. Młodzi, nawet po szkołach technicznych, rozkładają ręce.
– „Jestem po mechatronice i nie mogę znaleźć pracy w zawodzie. Wszyscy chcą ludzi z doświadczeniem, a gdzie mamy je zdobyć?” – mówi 22-latek, który od matury szuka stałego zatrudnienia.
Wielu z nich przyznaje, że coraz poważniej myśli o wyjeździe za granicę. – „W Polsce nie ma już pracy dla młodych. Wszędzie chcą doświadczenia i znajomości” – słyszymy w kuluarach.
Szara strefa ma się dobrze
Z rozmów z uczestnikami wynika, że problemem nie jest brak ofert, ale ich jakość. Często są to propozycje „na czarno” – bez umowy i zabezpieczenia.
– „W branży budowlanej to standard. Nikt nie chce zatrudniać na etat, bo koszty są za duże” – mówi jeden z rozmówców.
Urzędnicy nie mają złudzeń:
– „Szara strefa była, jest i będzie. Dla małych pracodawców legalne zatrudnienie to ogromny koszt. ZUS, składki, podwyżki płacy minimalnej – to wszystko sprawia, że część woli ryzykować” – przyznaje przedstawiciel urzędu pracy.
Na rynku – chaos i niepewność
Z jednej strony mamy rekordowo wysoką płacę minimalną, z drugiej – rosnące koszty pracy i spowolnienie gospodarcze. Pracodawcy szukają ludzi, ale nie zawsze chcą płacić. Z kolei kandydaci narzekają, że nawet po wysłaniu dziesiątek CV nikt się nie odzywa.
Niektórzy, jak 70-letni mężczyzna spotkany na targach, mówią wprost:
– „Nie chcą starszych, tylko młodych. A z czegoś żyć trzeba. Jak człowiek pójdzie do urzędu, to nawet rozmowy nie ma, od razu podpisują, że się nie nadaje”.
Czy lokalny rynek pracy jeszcze się odbije?
Tegoroczne targi pracy w Zgierzu pokazały jedno – mimo wysiłków urzędów i szkół, sytuacja nie jest dobra. Ludzie chcą pracować, ale zderzają się z murami biurokracji, brakiem odzewu i nieuczciwymi ofertami.
Czy powiat zgierski ma pomysł, jak zatrzymać odpływ młodych i pomóc starszym znaleźć zatrudnienie?
💬 Jak Wy oceniacie sytuację na rynku pracy w naszym regionie? Macie podobne doświadczenia?




